Jakiś czas temu, w pewnej galerii internetowej, zobaczyłam przepiękne papierowe wytwory. Oczy zaświeciły mi się do nich tak samo, jak przed kilku laty do koralików. Tak odkryłam scrapbooking, a moje okolice okołobiurkowe musiały dostosować się do nowego hobby. Teraz oprócz koralików, drucików, minerałów i innych biżuteryjnych akcesoriów, otaczają mnie papiery, bradsy, kleje, stemple, pieczątki, dziurkacze, wstążki........ i jeszcze dużo innych, bardzo przydatnych rzeczy.
Pierwszy mój scrapkowy wytwór: składaczek z moimi dziećmi, przeznaczony dla mojej kuzynki. Papiery i zdjęcia drukowane, wstążki postrzępione, bardzo dużo puncherowych wycinanek, coby zakryć pewne poklejone niedociągnięcia - ale i tak byłam z niego dumna.
Pokazałam swój wytwór mojej sąsiadce, która orzekła, że koniecznie chce takie składane zaproszenia komunijne (jako, że zaraz obie "idziemy" do komunii), ale żeby nabrać wprawy, zaczęłam robić kolejne scrapki. Ten poniżej to prezent dla mojej kuzynki. Albumik, w formie exploding boxu, na zdjęcia jej dzieci. Bardzo prosty i oszczędny w dodatkach, ale przyznam, że ogromną radość sprawiło mi wycinanie kształtów pudełka i wieczka, no i to, że w efekcie wszystko do siebie pasowało. Kuzynce się podobał. Papiery oczywiście drukowane - jakoś jeszcze wtedy nie dotarłam do sklepów w realu, ani nie zaopatrzyłam się w sklepach internetowych.
Następnie, niejako z rozpędu, powstała kartelucha. Całkiem sama wpadłam na pomysł zrobienia plecionki z pasków srebrnego papieru - wtedy wydawało mi się to bardzo odkrywcze. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam to moje "odkrycie" w bardzo wielu wcześniejszych pracach innych skrapujących.
Jakiś czas potem....... Stało sobie pudełko po dziecinnych bucikach. A ja nie miałam gdzie chować różnych przydasiów skrapingowych. To obkleiłam pudełko - żeby nie straszyło przy biurku. Jak widać na załączonym obrazku, zdążyłam już nabyć kilka sztucznych kwaitów do rozbiórki, kupiłam bradsy, tusze i inne potrzebne akcesoria. Po prostu zakochałam się w skrapkowaniu!
Oto prezent dla mojej przyjaciółki. Oczywiście w tak zwanym międzyczasie, pomiędzy robieniem biżu i skrapków, serfowałam bardzo namiętnie w internecie, coby znaleźć jak najwięcej informacji o mojej nowej pasji. Na czyimś blogu (proszę mi wybaczyć, ale nie pamiętam na czyim) znalazłam odnośnik do strony, gdzie na filmikach można było zobaczyć powstawanie przeróżnych skrapowych cudów. Zobaczyłam je wszystkie bardzo wnikliwie, co najmniej po trzy razy. No i umówiłam się z wspomnianą wyżej przyjaciółką. No a wcześniej, przez telefon tłumaczyłam jej, co mnie teraz tak zajmuje, że nie mam nawet czasu do niej zadzwonić. No i ona oczywiście nic nie zrozumiała. No to ja, godzinkę przed spotkaniem, machęłam, na wzór filmikowych cudów, takie coś. Roboczo nazwałam to fototag. Bardzo się spodobało. Musiałam podesłać kilka linków do skrapków, więc nie wiadomo, czy moja przyjaciółka też nie zacznie dłubać.
Jako, że popełniłam już kilka skrapkowych wytworów (i podobały się), postanowiłam spróbować swoich sił w wyzwaniach. Na blogu Polki Scrapują, zosałao właśnie ogłoszone wyzwanie mapkowe. Zrobiłam, ale nie wysłałam, bo stchórzyłam - głównie przez, jak wtedy sądziłam, błąd gramatyczny. Skrapek 20 x 20 cm, zdjęcia i papiery, oprócz bazy, oczywiście drukowane. Do tego sporo złotego tuszu i obrysowywania żelopisem.
I na razie ostatni mój wytwór, który został sfotografowany. Zamykana ramka ze zdjęciem moich dzieci i osoby obdarowanej. Wszystko zapakowane w pasujące pudełko. Niestety te zdjęcia mocno przekłamują kolory, ale dzieło już poszło w świat i nie da się zrobić lepszych.
To na razie tyle, jeśli chodzi o moją skrapkową przygodę. W międzyczasie popełniłam jeszcze kilka wytworów - pokażę wkrótce. Już wiem, że skrapy i biżuteria to to, co zagości w moim domu ma dłużej.