sobota, 24 lipca 2010

Maria Antonina

Na pierwszy ogień poszedł wędrownik Nesse, którego tytuł brzmi: Maria Antonina. Tiaaa.... gdy tylko pomyślałam o tym albumie, zrobiło mi się troszkę słabo. A to z tego powodu, że temat jest mi całkowicie obcy. Nie moja stylistyka, nie do końca moja estetyka, kolorystyka itd. Pokopałam zatem, zgodnie z namową Nesse, w internecie i ... niewiele mi się rozjaśniło. Boże! Przecież ja ubieram się raczej prosto, bez zbędnych ozdobników w postacji mocno fakturowanych materiałów, bogatych wzorów, czy wymyślnych krojów, no, kolory bywają szalone, ale za to stroje są wtedy jednobarwne. Jedyna ekstrawagancja to dość duża biżuteria. Włosy proste, bez dziwactw. Architekture też wolę nowoczesną, również takowy wystrój wnętrz - jak mi coś stoi na wierzchu, natychmist chowam. Matko Kochana! Zupełnie nie czuję tematu baroku czy rokoko!

Kopnąwszy jednak po raz drugi, postanowiłam skupić się na szczegółach. I tak:

Po pierwsze: bardzo starałam się naśladować zakrętasowe literki Nesse, tym bardziej, że Ona je ręką, a nie tam komputerem pisała (szczęka mi opadła, gdy się dowiedziałam).
...wyszło jak widać.... (czyli tak sobie):

Po drugie: skupiłam się na małym wycinku mody z tamtej epoki: fryzurach i dodatkach, tu reprezentuje je wachlarz:
który jest otwierany...o tym, co jest w środku - później.
Starałam się oddać misterię fryzur, a raczej peruk. Stąd tak dużo na niej dodatków.




Wachlarz też mocno zdobiony, do tego otwierany.


I tu słów kilka o wpisie w środku wachlarza. Szukając w internecie inspiracji na temat epoki Marii Antoniny i jej samej, uparcie pokazywała mi się Marylka. W końcu kliknęłam i dowiedziałam się, że w istocie ma na imię: Maria Antonina. Lubię tę Kobietę niezmiernie, za jej temperament, odwagę, pracowitość, poczucie humoru, a i jej piosenki wprowadzają mnie w dobry nastrój (moje dziecie też je lubią), dlatego postanowiłam dodać ją do albumu - w końcu jakoś się z nim łączy (mam nadzieję, że Nesse nie urwie mi głowy). Ale, żeby osoba Marylki nie burzyła kompozycji i nastroju, została schowana za wachlarzem.



Po trzecie: bilecik. Mocno wytuszowany i z wstążeczką-wyciągajką.


A po czwarte: przepiękny list przewodni w kształcie babeczki, który stworzyła Nesse oczywiście. Nie wiem, czemu go w cześniej nie pokazała. Babeczkę chętnie bym zjadła, no i nie jestme przekonana, czy dotrze do Nesse w całości, bo ja sama otworzyłam ją chyba ze sto razy...

Dziękuję za cierpliwość i pozdrawiam.

niedziela, 18 lipca 2010

Mój pierwszy wędraś

Po jakimś czasie skrapowych wprawek, gdy uznałam, że już mogłabym swoimi umiejętnościami chwalić się przed skrapową bracią, postanowiłam załapać się na którąś edycję wędrujących albumów. Chęci naszły mnie gdzieś koło 15 edycji, ale załapałam się dopiero na tą: XXV. Wcześniej nie mogłam upolować terminów zapisów: albo niczego nie było, albo zapisy właśnie się skończyły.

Także szczęśliwa jestem niemożliwie! I oto przedstawiam mój pierwszy wędraś pt: "Gra w kolory". Uwielbiam kolory - swego czasu mieszkałam z jaskrawozielonym przedpokojem i kuchnią w zestawieniu z pomarańczowym salonem i mocno niebieskimi meblami (małżonek się zbuntował i teraz kolory są nieco bardziej stonowane). Dlatego temat nasunął mi się sam. Powstał więc taki oto kolorowy album: dużo przeszyć, bardzo energetyczne zestawienia kolorów, proste formy dodatków. Papiery głównie ILS, choć nie tylko, trochę ćwieków, kółka, rub-onsy, napisy z wytłaczarki...

Albumik na razie wiązany dratwą, chociaż może i zostanie tak na dobre. Okładka wygląda tak:
Napis rubonsowy schowany za szybką - żeby się za bardzo nie zniszczył.

Kółkowe kwiatuszki z kolorowych resztek papierów oraz sztywnej folii.
Okładka od wewnątrz:
List przewodni:
Na końcu - lista wpisów:
I mapka do zaznaczania miejsc, gdzie album był:
Odwłok:
Napis wyszyty na maszynie (wcale nie było łatwo):
No i mój wpis:


Każda osoba wpisująca ma oprócz dwóch sąsiadujących kartek jeszcze tag, który ma służyć za próbnik kolorów:
Jeszcze kilka zdjęć w całości:

Mam nadzieję, że wróci piękny, kolorowy i będzie stanowił dla mnie źródło inspiracji.

Już nie mogę się doczekać innych albumów. Na razie mam album Nesse, o bardzo dla mnie trudnym temacie: Maria Antonina. Mam już pomysł na wpis, ale będzie on bardzo przewrotny...

I to by było na razie koniec uzupełniania bloga. Na jakiś czas oczywiście.

sobota, 17 lipca 2010

Komplet dla Kariny

Urodzinowy (i nie tylko) prezent dla siedmioletniej dziewczynki-strojnisi o wdzięcznym imieniu Karina.











ROZPUSZCZAM SIĘ!!!!! RATUNKU!!!

Z okazji 30-tej rocznicy

Dziś przestawiam duży projekt: album rocznicowy. Wykonany w całości z papierów Ilowescrap oraz na bazach ze Scrapińca. Każde zdjęcie zostało przyszyte do tła, dużo perełek, kwiatków, trochę niespodzianek... Zapraszam do glądania i komentowania: